Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, obudziłam się i od razu popatrzałam czy koło mnie leży Tomek...
Nie było go, na samą myśl że nie leży tu zaczęłam płakać, to musi być zły sen!Dlaczego go, co on takiego zrobił.Dostałam sms od mamy
' Córciu, powinnaś wracać, boimy się o ciebie'
' Córciu, powinnaś wracać, boimy się o ciebie'
Oj nie ma mowy, nigdzie nie wracam.Zostaje tutaj za nim on nie zapuka do drzwi i się ze mną nie przywita.Jestem pewna że on na moim miejscu by nie wracał, tylko próbował.
' Mamo nie! zostaje, poczekam aż wróci '
' Mamo nie! zostaje, poczekam aż wróci '
Poczekam, nie wiem ile to potrwa, ale wierze że krótko.
' Nie poddaje się, wciąż walcze ' to był i chyba nadal jest cytat mojego Idola, Dawida Kwiatkowskiego. Od 1 klasy gimnazjum jestem jego fanką, aż do teraz. Czyli ' Kwiatonator ' Byłam juz na 4 koncertach, 3 zlotach, 2 podpisywaniu płyt i raz go spotkałam sam na sam <3
Marzenia się spełniają, wystarczy wierzyć. I ja wierze w to że on wróci, po prostu to wiem.
Chciałam coś zrobić w tej sprawie, ale nie mogłam.Jedyne co mogłam to tylko czekać, ale czas tak powoli mijał, z domu wyjść nie mogłam... kurcze, to straszne.Niech on jak najszybciej wraca.
Przyszła do pokoju w którym siedziałam, czyli Tomka, Jego mama.Zapytała czy nie jestem głodna, czy czegoś nie potrzebuje, była załamana, co się dziwić.Jej syna gdzieś wywieźli, policja nie moze go szukać jesli nie minie 24 godzin od zniknięcia, nie wiadomo czy tomek żyje, czy może być coś straszniejszego ? Dostałam kolejnego sms, ucieszyłam się bo od Tomka
'Karolina, przyjdź za godzinę do manu, bądź pod Mc.donaldem.Błagam.'
Pierw mi każe nigdzie nie wychodzić a teraz pisze że mam być pod Makiem. No ok.
Ubrałam się i wyszłam. Wzięłam kasę. Byłam ciekawa czy będzie tam tomek czy może ta ' Mafia '
Ale się nie bałam, w końcu to miejsce publiczne i gdyby chcieli mi coś zrobić to jest tłum ludzi. Więc by byli świadkowe, no chyba że są tacy głupi i myślą że nikt niczego nie zauważy, ale to już mniejsza o to. Żeby dojechać do Manu, musiałam wziąć w Autobus nr ' 6 ' . Miał przyjechać za 5 minut, więc spokojnie zdążę, autobusem się jedzie 10 minut. Mijały minuty, oczywiście powoli. Wreszcie przyjechał, było wolne miejsce więc usiadłam, byłam na skraju wytrzymania, zmęczona.
Podróż miejskim autobusem minęła szybko. Wyszłam z autobusu i kierowałam się w stronę 3 wejścia, stamtąd jest najszybciej do Mc.donalda. Weszłam, obejrzałam się czy nigdzie może nie stoi Tomek, nie nie było go.Niestety. Miałam nadzieje że to on tam będzie a nie nikt inny.
Miałam jeszcze 5 minut, a już stałam przy ustalonym miejscu, ze względu że chciało mi się strasznie pić, kupiłam sobie mojego ulubionego shake.Kolejek było mało, stałam jako druga. Kupiłam, i poszłam koło siedzeń, tam by na pewno widział z każdej strony. Ucieszyłam się gdy zobaczyłam tomka, i szybko do niego pobiegłam, przytulając się.
'Tomek!! nic ci nie jest, boże jak się ciesze!! choć wracamy do domu!
'Tomek!! nic ci nie jest, boże jak się ciesze!! choć wracamy do domu!
tak bardzo się cieszyłam, że aż się po płakałam z szczęścia, ludzie się na nas patrzeli jak na głupią.Miałam to gdzieś, teraz tylko liczył się Tomek.
'Nie mogę, jeśli się dowiedzą że uciekłem nie wiem co mi zrobią, narazie pojechali, powiedzieli komuś przez telefon że w Łodzi będą za 4 godziny. '
O boże, tak bardzo się martwię.Ale nie rozumiałam, on chce tam wracać? Nie ma mowy, wracamy do domu, pójdziemy na policje.Zamkną ich.
' co? wracamy do domu, nie bój się'
Jeszcze bardziej łzy spływały mi po policzkach, zauważył i chyba zrozumiał że bardzo się martwię i jestem na skraju wytrzymania.
'ale jak oni się dowiedzą że uciekłem to wiesz jak będą się mścili ? '
Zdałam sobie z tego sprawe, ale on nie mógł tam wracać.
' nie bój się, mam plan.Wrócimy teraz szybko do domu, spakujemy się. i wylecimy do Anglii do mojej Cioci, tam będziemy bezpieczni, spędzimy tam wakacje, a potem już ci dadzą spokój a jak nie do zamieszkasz u mnie. Damy rade, moja ciocia już wie o całej sprawie,zgodziła się.PROSZĘ'
Prosiłam go jak tylko umiałam i mi siły pozwalały, minuty ciągle leciały.Musieliśmy się śpieszyć, długo milczał, chyba się zastanawiał.
'no dobrze, ale wracajmy szybko do domu, spakujmy się i na lotnisko. mamy 3 godziny, będą mnie szukać'
Szybko pobiegliśmy do domu, autobus mieliśmy za 20 minut, więc się nie opłacało czekać.Postanowiliśmy iść pieszo, tzn.biec. Liczyła się każda minuta. Dobiegliśmy w 15 minut.
Wchodząc do domu, mama zauważyła Tomka, cała ucieszona w łzami oczach, przytuliła swojego syna.Tomek poszedł się pakować, ja już byłam spakowana, nawet się nie wypakowywałam. Ja za ten czas tłumaczyłam wszystko jego mamie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz