poszłam na skatepark, było w cholerę ciemno. Usiadłam na murku, odpaliłam papierosa i usłyszałam huk. Wystraszyłam się. Zauważyłam, że w moją stronę idzie ktoś z kapturem na głowie i deską w ręce. Poznałam go, był to mój najlepszy przyjaciel z którym się pokłóciłam i trochę się uspokoiłam. 'Co tu robisz?' Zapytał wkurzony. Zdziwiłam się. 'A Tobie co do tego?' Zirytowałam się. Usiadł obok. 'Nie lubię, gdy palisz...' Już miałam coś powiedzieć, ale pokręcił głową. Zrozumiałam i siedziałam cicho. 'Nie lubię, gdy palisz. Przeklinasz. Pijesz. Tańczysz z innym. Rozmawiasz z innym. Wychodzisz w nocy. Idziesz sama. Idziesz z jakimś gościem. Nie patrzysz na mnie. Nie rozmawiasz ze mną. Nie lubię, gdy Cię nie ma. Gdy nie mogę na Ciebie spojrzeć.' Spuścił głowę. 'Jak mam to rozumieć?' Zapytałam drżącym głosem. Wziął moją dłoń i przyłożył do lewej strony klatki piersiowej. Poczułam pod palcami serce, bijące w nienormalnym tempie. Wciąż trzymał moją dłoń. Uśmiechnęłam się do siebie.zaczęło lać.niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem.właśnie,wtedy ściągnął swoją bluzę.niezdarnie ją,jej założył,nie słuchając sprzeciwów z jej strony.wziął ją na ręce,tak jak przenosi się pannę młodą przez próg.zaniósł ją pod zadaszenie,jednego z budynków.
-Ty,tylko sobie mała nie schlebiaj.po prostu Twoich trampek,było mi szkoda.-powiedział,udając powagę.oboje wybuchli śmiechem.
' Kiedy wyjeżdżasz ? ' Zapytałam, mieszkał daleko. Przyjeżdżał tu czasami, na jakieś okazje, do swojej Babci, Aktualnie mieszkał jakieś 6 godzin stąd. Kiedyś, jakieś 3 lata temu tu jeszcze mieszkał, jego rodzice się rozwiedli, i musiał wyjechać z mamą do innego miasta, przykro mi było bo był i jest moim najlepszym przyjaciele, ale kilometry nie istnieją, dalej się przyjaźnimy i dogadujemy.
' Pojutrze, widać że już się nie gniewasz, za to że wtedy zapomniałem o tym spotkaniu ? ' Zapytał.
' Nie, ale zabolało mnie to. Bo o tej tapieciarze pamiętałeś ' Odpowiedziałam złośliwie, trudno byłam chamska i nikt tego nie zmieni nawet on.
Już nic nie odpowiedział, nawet na to nie liczyłam.Siedzieliśmy tak z parę minut pod daszkiem. Rodzice pewnie się martwili o mnie że tak długo nie wracam, więc postanowiłam złapać jakiś autobus.
' Ja już idę, zadzwoń do mnie jutro lub dziś na skypie, papap ' * pocałowaliśmy się na pożegnanie, * cmok *
Od kiedy przyjechał, dziwnie się zachowuję w moim towarzystwie, podczas spotkań, rozmów.Jest taki tajemniczy i zakłopotany. Coś jest na rzeczy, tylko nie wiem co. Nie chce go wypytywać, bo i tak mi nic nie powie,a tylko się wkurzy. Zależy mi na nim, i nie chce go stracić, ani się z nim już kłócić.
Dostałam właśnie sms, z treścią ' przepraszam, ale wyjeżdżam jutro rano, muszę jutro wieczorem już być w Łodzi, przepraszam. kcp '
Kurcze, teraz tylko mnie upewnia że coś nie tak.Postanowiłam odpisać.
' Ale jak to ? Nawet się ze mną nie pożegnasz ? Widzę że coś się dzieje!!!!!'
Ciekaw jestem czy odpisze, jeszcze nigdy tak się nie zachowywał w stosunku do mnie
' Nic się nie dzieje, wszystko jest w porządku, po prostu muszę jutro się spotkać z kolegą w łodzi, nie martw się kicia:) Zobaczymy się za 2 tygodnie w wakacje.'
Tak, chyba mnie za głupią, z kolegą... Gdyby nie mógł poczekać jednego dnia. Wiem że się nie spotyka z kolegą, coś innego musi być na rzeczy.
' O której wyjeżdżasz ? '
Zapytałam o której wyjeżdża, może zdążę się z nim spotkać...
To co mi odpisał zaskoczyło mnie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz