niedziela, 22 grudnia 2013

Chapter 3.

Nie miałam zamiaru się odkochiwać,chciałam dalej z nim być.
postanowiłam wrócić do domu,byłam strasznie głodna,przed chwilą dostałam sms od mamy że obiad jest już gotowy,mm.ugotowała moją ulubioną potrawę,pierożki.
Za 10 minut miałam metro,więc pobiegłam,żeby kupić jeszcze bilet,nie chciałam się spóźnić.
Za 6 minut,byłam już na przystanku,podeszłam do kiosku i kupiłam bilet.
Chwilę poczekałam,o dziwo się nie spóźnił,to bardzo dziwne,metro zawsze się spóźnia,nigdy jeszcze nie przyjechało wcześniej.
*parę minut później*
Weszłam do domu,gdzie było już czuć,że mama robi pierogi.
Od razu weszłam do kuchni,żeby przywitać się z mamą,
Nagle za bolała mnie głowa i źle się poczułam,miałam nadzieje że to chwilowe.
Oparłam się lodówkę,wszystko mi wirowało,nic nie umiałam dojrzeć,dziwne uczucie,jeszcze nigdy takiego czegoś nie miałam,mama zauważyła że ze mną coś nie tak.
Mama pomogła mi się oderwać od lodówki,która kręciła się ciągle,ona zresztą też,usiadłam na krześle,czułam jak bym miała z niego zaraz spaść.Automatycznie gdy usiadłam kręcenie się rzeczy przestało,ale ból nie.Myślałam że zaraz nie wytrzymam.
Mama postanowiła że szybko zadzwoni po karetkę,to był dobry pomysł,coraz gorzej się czułam.
Naglę poczułam że tracę równowagę,zemdlałam...
Obudziłam się już w karetce,mamy przy mnie nie było,na pewno musiała jechać swoim samochodem,bo lekarze zabraniają.
Wszystko widziałam jak przez mgłę,dziwne uczucie widzieć wszystko na szaro,zamazane.
Już tyle problemów miałam na głowię: Zerwanie Justina,pojawienie się Amandy i teraz to,Czy ja na prawdę muszę mieć takiego pecha ? Czy ja nie mogę być Szczęśliwa ?
co jeśli to jest coś poważnego ? co jeśli mogę umrzeć ?
Nie chce,boje się,pragnę by teraz był przy mnie Justin,
Dotarliśmy do Szpitala,Pielęgniarki wzięli mnie na oddział.
dali kroplówkę i wypytywali co mnie boli
Odpowiedziałam że mocne bóle głowy i brzucha,że miałam zakręty głowy i brak równowagi.
Lekarz wskazał tomograf,po nim ma być wiadomo co jest przyczyną aha,no i pobranie krwi,którego tak bardzo nie lubiła,chyba nikt tego nie lubi,fuuu !
Pobrali mi tą krew,bolało,no ale chce wiedzieć co mi jest, i wyjść z tego szpitala,yyy nie lubię szpitali.
kojarzą mi się z czymś strasznym i nie miłym,od wtedy kiedy moja ciocia umarła,z winy lekarzy.
I co ?ciocia nie żyję,ale lekarz stracił wykonywanie pracy i gdzie sprawiedliwość na tym świecie?
Chwilę poleżałam i od razu wzięto mnie na tomograf,to nic strasznego.
*po tomografie*
Postanowiłam zapytać lekarza,czy coś wiadomo,jego mina była nie za dobra,czy miałam się bać diagnozy ?
Lekarz chwilę po milczał ale coś powiedział,potem powtórzył  głośniej.
Usłyszałam że mam raka....
To straszne,mogę umrzeć,koszmar.Co teraz? Ciekawe czy Justin się przejmie?
Czy powinnam do niego zadzwonić ? Mama jeszcze nic nie wiedziała,dopiero  
Oznajmiłam jej,że mam raka,nie za łagodnego,czyli też nie najgorszy.
Mama była przerażona,od razu zadzwoniła do taty,tata był w pracy,pracuję w banku,nie zła kasa z tego idzie,poprosiłam mamę by zadzwoniła do Justina i za ten czas przywiozła mi jakieś ciuchy i tableta,razem z mamą byliśmy przerażone,próbowałam nie pokazywać,mojego smutku.
Mama nie chciała dzwonić do Justina,powiedziała że mam sama do niego zadzwonić,bo to mój chłopak...tsaa,ona nie wiedziała że już nie jesteśmy razem,i nie chce jej na razie mówić.
Postanowiłam że na pisze do niego.,co mam do stracenia.
Justin,hallo.Przepraszam że pisze,ale po prostu tęsknie za tobą,wiesz gdzie teraz jestem?w Szpitalu,mam raka.ehh,po co ja ci to mówię,na pewno dobrze się bawisz z Amandą,cóż nie przeszkadzam,pa kocham cię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz